sobota, 16 sierpnia 2025

Filozofia

 Tytuł: Ja, która nie poznałam mężczyzn 



Tytuł oryginalny: Moi qui n'ai pas connu les hommes
Autorka: Jacqueline Harpman 

To jedna z tych książek, którą przeczytałem z polecenia Booktuberki. Zazwyczaj, albo nie czytam książek z polecenia (kogokolwiek), albo znajdują się gdzieś taaam na stosie "do przeczytania", dlatego uważam, że warto zaznaczyć pierwszą informację. 
W tym przypadku, cieszę się, że skusiłem się na tę polecajkę, a pewnie okoliczności pozwoliły mi ją przeczytać szybciej, niż zamierzałem. 

Ja, która nie poznałam mężczyzn jest książką, krótką. Jej treść można by skrócić w kilku zdaniach. Niewiele można zaspoilerować. W sumie to nic. Ale czy to minus? To nie jest książka przygodowa, gdzie oczekuje się akcji. Nazwałbym ją książką filozoficzną. Oczywiście, fabuła i wydarzenia mają znaczenie, ale po prostu, jeśli ktoś oczekuje akcji - to nie ta książka. Lepiej wiedzieć po co się sięga. 

Jednak po krótce zarysuje mniej więcej o co chodzi w książce: gdzieś pod ziemią znajduje się piwnica w której jest klatka, a w klatce 40 różnych kobiet. Kobiety są pilnowane przez strażników, którzy zmieniają się, co jakiś czas. Pewnego razu w piwnicy rozlega się alarm. Strażnicy uciekają, a kobiety mają szansę na wolność. Tylko czy naprawdę poza piwnicą ją odnajdą? Co znajduje się na zewnątrz i jaki to ma związek z ich więzieniem? 

Los więzionych kobiet śledzimy przede wszystkim okiem nastolatki (najmłodszej osoby w klatce), która nie zna innego świata poza klatką. Nie rozumie świata i rzeczy, które są oczywiste dla czytelników. Bohaterka otwiera nam oczy na sensowność lub właśnie bezsensowność niektórych spraw. Spraw nad którymi rzadko się zastanawiamy. 
Przyznam, że często irytowała mnie główna bohaterka. Miałem wrażenie, że wychodzi z niej pogarda i cwaniakowatość, ale gdy zastanawiałem się dłużej nad nią... No tak, jej rozumowanie i zachowanie pasuje do jej wieku i sytuacji w której się znajduje. 

Pozostałe kobiety niewiele poznajemy. Tzn. mamy podane imię i jakąś cechę charakterystyczną dla niej. Czterdzieści to może nie jest duża liczba osób, ale kiedy mamy zwłaszcza narrację pierwszoosobową i mamy poznawać wykreowany świat z punktu widzenia jednostki, która nie jest ściśle związana z grupą to można to zrozumieć. Jednych zna się lepiej, innych gorzej. Nie ma się obowiązku znać kogoś, bo jest w tej samej sytuacji. 

Bardziej przeszkadzało mi ta "łatwość" przystosowania się. Może jestem w stanie zrozumieć, że w książce chodziło o inne rzeczy i rozważania; że to nie jest książka survivalowa, ale... Dla mnie było to absurdalnie zbyt proste. Bohaterki w sumie nie musiały się starać, żeby przeżyć. Nawet otoczenie poza klatką im pomagało!
Czy autorka miała na myśli to, że możemy mieć rzeczy fizyczne, ale bez (nazwę to) czegoś mentalnego np. woli, celu, trudno przeżyć? Źle sformułowałem to pytanie, ale nie umiem inaczej. Jeśli chce się wyłapać sens, główny cel fabuły to jest trudno. Można wpaść w pułapkę rozmyślań, które tworzą niezliczoną liczbę pytań. Na pewno autorka poruszyła dużo ważnych kwestii np. honoru. I to takiego szeroko pojętego, bo dotyczącego też choroby i śmierci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Books are a window on the world , Blogger