Tytuł: Gra w Króla
Tytuł oryginalny: Ousama Game
Scenariusz: Nobuaki Kanazawa
Ilustracje: Hitori Renda
Ilość stron: ok. 174
Naiwna gra, która staje się rzeczywistością
Czytam mangi, owszem. Może nie jest ich wiele, ale to głównie przez dwa powody. Większość opisów mang mnie nie interesuje lub... Po prostu w księgarniach nie ma pierwszych część serii. Dlatego więc bardzo rzadko zamieszczam recenzje mang, ale może to się poprawi, ponieważ zamierzam kupić sobie kilka online. Jeśli kogoś ciekawią inne (bardzo stare) recenzje mang zapraszam pod linki 1 2 3 .
Mangi mają to do siebie, albo ja akurat takie trafiam, że mają nietypowe rysunki lub treść (słownictwo). "Gra w Króla" nie jest tutaj wyjątkiem, dlatego zaznaczam, że nie warto oglądać niektórych rysunków z tej mangi na wyrywki lub czytać "chmurki" wyrwane z kontekstu, bo można się dość zrazić do książki.
Sam główny pomysł jest poniekąd znany. Kojarzy mi się z jakimś filmem, ale nie jestem pewna na sto procent, zresztą... Sami się przekonacie. Głównym pomysłem jest gra. Gra z pozoru niewinna. Każdego dnia cała klasa głównego bohatera dostaje SMS-a z wyzwaniem dla poszczególnej osoby lub pary osób. Treść wyzwania muszą wypełnić do północy. Co się stanie, jeśli się to im nie uda? Nie ma, co ukrywać - śmierć. Groźba z pozoru zabawna, bo jak to możliwe, żeby takie coś było realne? Dobrze, ktoś napisał te SMS-y, ale żeby uśmiercać te osoby? Niektóre zadania zostawały wypełnione poza murami szkoły, więc ktoś musiałby śledzić je, co jest oczywiście niemożliwe... Wiele pytań kłębi się w głowie Nobuakiego. Kiedy w końcu wypełnia się groźba, chłopak jakoś, lecz nieudolnie próbuje grę przerwać. Pierwsze żniwo zbiera następne i tak rusza krwawa lawina. Czy da się ją przerwać? Kto tak naprawdę steruje tą machiną?
Jakie są te wyzwania? Cóż... Jeśli mam być szczera to są głupie i puste. Takie... typowo szkolne, które mogą tworzyć paczki na imprezie lub innym spotkaniu. Większość ma charakter seksualny - pocałujcie się, prześpi się z nim, wyznaj miłość. Zadania na pierwszy rzut oka głupie, ale jeśli popatrzeć na osoby, które są wybierane do tych zadań...
Tych ludzi nic nie łączy, głównie są swoimi przeciwieństwami, jednakże... Na początku te przeciwieństwa miały zachęcić klasę do wgłębienia się w grę, bo młodzież to bawiło. Potem już nie było tak zabawnie... Przeciwieństwa były można by powiedzieć bronią Króla. Do zadań brano osoby, które były w związkach, co za tym idzie? Jakby reagował chłopak, jeśli jego dziewczyna miałaby się przespać z jakiś beznadziejnym chłopakiem? Nienawidzi go z całą duszą, pragnie go zniszczyć. Nie trzeba pisać w wyzwaniu "zabij się", bo dzięki innej treści młodzież sama się wykończy. I właśnie myślę, że o to chodziło, chociaż było to pokazane trochę nieudolnie.
Jest tu poruszona też inna kwestia. Kwestia dość upiorna, bo jak byśmy się zachowywali w obliczu śmierci? Wykonać koszmarne zadanie, które może zrujnować nasze życie, czy... czekać na swoją śmierć, która nastąpi w ciągu 24h? Czy uratujemy kogoś, kto idzie w ramiona śmierci? Jak byśmy się zachowali, gdybyśmy byli "panem życia i śmierci"? Gdybyśmy to MY decydowali, kto PRZEŻYJE. A przecież postaci z "Gry w Króla" mają najwięcej dwadzieścia lat, to nic w obliczu całego życia.
Zachowania bohaterów są... jakoś szczególnie warte uwagi, ponieważ są one przeciętne, takie, jak na pewno młode osoby by się zachowywały. Jedni by to traktowali jak zabawę, drudzy by panikowali, inni byli by po prostu zrozpaczeni.
Mogłabym powiedzieć, że ta książka ma to coś... Jednak... Niektóre teksty, momenty w niej zepsuły coś, co mogłoby być ciekawe. Tak jakby... nie miał scenarzysta pomysłu na niektóre sceny, takie to... Albo po prostu to była wina tłumacza. Bo nie chcę mi się wierzyć, że pewno zdanie było tak źle zbudowane, skoro w dalszej fabule ten bohater mówił normalnie, więc to nie był jego charakterystyczny język. W gniewie, czasem coś tam przekręcimy, ale... To tak dziwnie brzmiało, że musiałam to przesłać znajomej, żeby to zobaczyła, jeszcze dodatkowo kolokwializm, tak bardzo kojarzący się z polską młodzieżą... Eh, szkoda, że scenariusz nie był lepszy.
Jeśli zaś chodzi o rysunki... Nie mam nic do nich z wyjątkiem tego, że mogłabym się przyczepić do wykonań niektórych sylwetek postaci, ale zostawię to w spokoju, bo tak miało być. Punkt dla wykonawcy rysunków, który naprawdę przedstawił obrzydliwego, odpychającego Akirę jako osobę z którą nie chciałoby się mieć nic wspólnego. Za to osoby godne wzroku, były naprawdę warte uwagi. Szkoda tylko, że chłopak o imieniu Shouta był... Ogólnie był przedstawiony jako przystojny chłopak, ale czasem tak go okropnie rysowano, że tego nie umiemy wytłumaczyć. Okej, w gniewie rozumiem - człowiek w wściekłości wygląda brzydko, a jeśli wpadka aż w chory gniew, wręcz zachowuje się jak ktoś zniezrównoważony to nie ma żadnej urody. Jednak dla mnie szkoda, że nie przedstawiono go lepiej.
Czy przeczytam dalsze części? Nie wiem... Prawdopodobnie nie, bo nie wiem, czy jestem ciekawa ciągu dalszego, jeśli nadal mają być takie wyzwania, główny bohater ma być pospolitym uczniem miotającym się w pytaniach "co zrobić", to zastanawiam się, czy jest sens wydawać kasę. Ale może coś w końcu by ruszyło... Chociaż coś czuje, że postać Króla odkryją dopiero w ostatniej części, a do tego czasu wszyscy zginą i zostanie tylko Nobuaki (góra jeszcze jego przyjaciel i dziewczyna). Miejmy nadzieję, że tak nie będzie. Może dam szansę jeszcze drugiej części.
W ogóle jeśli chodzi o postać Króla... Nic o nim nie wiadomo. Wiadome tylko, że zna tą klasę i widzi, słyszy wszystko. Krótko: jest wszędzie. Jednak nie sądzę, żeby to była postać fantastyczna i nawet się domyślam, kto jest Królem po pewnej scenie, ale nic o niej nie powiem, ani nie zamieszczę zdjęcia tej strony. Nie zniszczę przecież komuś mangi, jeśli ktoś chciałaby ją przeczytać. ;)
PS. Dopiero teraz dotarło do mnie, że główny bohater nazywa się tak samo jak scenarzysta mangi...
Ocena: 4,5/10
Mi się w każdym razie manga wydaje być ciekawa, choć przypomina mi inną, której nazwy już nie pamiętam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tutti