wtorek, 14 kwietnia 2020

Historia podobna do naszej

Tytuł: Wszystkie ziarna piasku
Autor: Bartek Sabela

Po reportaż sięgnęłam, dzięki Lenie, która prowadzi profil na Instagramie oraz bloga pod nazwą "Polka na pustyni". Lena mieszkała w różnych państwach, a jedno z nich nazywa się Sahara Zachodnia. Sahara Zachodnia nie jest uznawana przez część państw na świecie, jeśli dobrze pamiętam to nawet przez większość. Przynajmniej większość państw, które mają wysoki status w polityce i mają dużo do powiedzenia. Dlatego nie dziwne, jeśli ktoś nie słyszał o Saharze Zachodniej.
Zresztą jest dużo, takich państw, które muszą walczyć o niepodległość i pamięć.
Nie znam historii tych innych państw, ale jak można się dowiedzieć z reportażu Sahara Zachodnia jest jednym z najbardziej rozwiniętych państw żyjących pod zaborami (kultura, polityka; Sahrawi mają cały rząd stworzony w obozie dla uchodźców w Algierii). Sahrawi są jednymi z najbardziej wykształconych afrykańskich narodów.

Bartkowi Sabela cudem (bo to niełatwe było) udało się dotrzeć do Sahary Zachodniej i porozmawiać z jej mieszkańcami. Tymi zwykłymi, biorącymi udział w wojnie o niepodległość, starszymi i dziećmi. Autor reportażu miał wiele szczęścia, ponieważ bardzo łatwo mogło to się źle skończyć. Dzięki bardzo dobrej organizacji mężczyzna może opowiedzieć czytelnikowi historię kraju, który od dziesiątek lat prowadzi wojnę z Marokiem o swoją wolność. Historię, ale również codzienność, która do łatwych nie należy.

Oprócz wyjazdu do Sahary Zachodniej, Bartek Sabela podróżuje do obozów dla uchodźców, który znajduje się w Algierii. Można powiedzieć, że to symbol, namiastka tego, co Sahrawi mogli by zrobić, gdyby posiadali swoje państwo. Jak bardzo zwykły obóz potrafili przekształcić w coś, co ma swój rząd i swoją strukturę organizacyjną. Tam nie ma chaosu. Widać tę zawziętość.

Co ciekawe... Wbrew stereotypowym myśleniu (że Afryka, że muzułmanie) dużą rolę w kształtowaniu historii i budowaniu obozów mają kobiety. Im wiele mężczyźni zawdzięczają.

Coś co z jednej strony dziwi, a z drugiej nie, jest funkcjonowanie niektórych organizacji, które zostały stworzone, żeby pomagać. Niestety często teoria nie pokrywa się z praktyką. Zwłaszcza, jeśli jakieś manewry nie byłyby na korzyść, któremuś z większych/ znaczących państw członkowskich. Przykre i przez całą książkę to denerwuje w jakim niesprawiedliwym świecie żyjemy, ale... Nie trzeba daleko szukać. Nasza historia również ma, taki przypadek. Każdy wie, jak się skończyło.

I właśnie przez podobne elementy historii państwa powinniśmy jakoś rozumieć mieszkańców Sahary Zachodniej, i po zapoznaniu się z jej historią wysnuć jakieś wnioski. Po prostu uznać państwo.
Niestety saharyjskim reprezentantom trudno nawiązać jakikolwiek dialog z polskimi politykami. Praktycznie żaden ich nie chce wysłuchać. Przynajmniej, tak było pięć lat temu, ale wątpię, że coś się  zmieniło (a przynajmniej znacząco). Ktoś powie, a co taka Polska. W walce o niepodległość liczy się każdy sojusznik.

Język reportażu jest przystępny. Szybko się czyta książkę. Jest sporo dat, ale więcej od nich jest skrótów różnych organizacji. Na szczęście na początku jest strona z rozwinięciem skrótów i polskimi nazwami. Dużym plusem jest mapa Sahary Zachodniej, która nie pozwoli się zgubić wśród różnych miast, granic i... murów. Obrazuje rzeczywistość Sahrawi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Books are a window on the world , Blogger