sobota, 1 listopada 2014

"Kroniki Imaginarium Geographica. Tu żyją Smoki"

Tytuł: Kroniki Imaginarium Geographica. Tu żyją Smoki
Tytuł oryginalny: The Chronicles of the Imaginarium Geographica. Here, There be Dragons
Autor: James A. Owen

"Tytuł brzmiał: Imaginarium Geographica.
- Hmmm... Geografia Imaginacji, czy tak? - odezwał się Charles. - Interesujące.
- Blisko - odparł Bert. - Lepsze tłumaczenie będzie mniej dosłowne: Geografia Imaginacyjna."

Książka ma wszystko, co jest potrzebne czytelnikowi, lubiącym się w gatunku fantasy. Są smoki i inne stwory, magia, zwroty akcji... Lubię ten gatunek, nie ukrywam, że przeważa on w moich przeczytanych książkach, jednakże pierwsza część "Kronik Imaginarium Geographica" nie zaciekawiła mnie mocno. Nawet mnie troszkę zdenerwowała. Ale zacznijmy od początku.

Lektura opowiada o trójce bohaterów (John, Jack i Charles), którzy żyją sobie w Anglii, w trakcie I wojny światowej. Któreś nocy odwiedza ich tajemniczy przybysz z fantastycznej krainy, który wręcza jednemu z bohaterów tytułową kronikę. Odtąd zaczyna się ucieczka przed czarnym charakterem i jego sprzymierzeńcami, a przez to podróż do Archipelagu Snów. W tym wszystkim jest oczywiście pokonanie złej postaci, którą jest Zimowy Król (czy z kimś Wam się nie kojarzy ta nazwa?), ochrona Imaginarium Geographica i osadzenie na tronie świata z wyobraźni, władcy.

Pomysł nie zbyt pomysłowy. Często w fabule fantastycznej jest ten motyw, że zwykły człowiek dowiaduje się, że mityczne stworzenia i miejsca istnieją naprawdę. Ochrona czegoś cennego - też sławny motyw. Jednak to jest nic w porównaniu ze światem przedstawionym. Świat przedstawiony jest pomieszaniem światów Tolkiena, Lewisa, mitów, a nawet (po przeczytaniu notki autora, która jest na końcu) Dickensa, jest jeszcze jeden element z Sherlocka Holmesa. Starsi czytelnicy oraz ci co czytają więcej klasyków różnych gatunków, niż ja znajdą pewnie jeszcze inne nawiązania. Aha! Są jeszcze legendy arturiańskie!
Nie podoba mi się to, a zwłaszcza to co się okazuje na końcu, odnośnie trójki bohaterów.
Oczywiście, nikt nie zabrania autorowi inspirować się lepszymi, ale... Co innego inspirować się, a co innego brać sobie te rzeczy do siebie. Nie jestem jakąś fanką panów Tolkiena i Lewisa, ale... jako czytelnik oczekuję czegoś indywidualnego od autora. To żadna frajda czytać o tym co się zna. Okej, Morgana stała się Mojrami u Owena, ale nie zmienia to faktu, że jest postać z legendy i mitu. Tak samo ze starym Ordo Maasem. Swoją postacią przypomina połączenie Noego, Gandalfa i Deukaliona.

Jeśli chodzi o wyżej wymienione zwroty akcji... Są, kilka jest, jednak nie napisałam nigdzie, że zaskakujące.

Ocena: 5/10

Cytaty:

"Nasze słabości są zawsze widoczne, tak dla nas, jak i dla innych. Silne strony pozostają ukryte, dopóki ich nie pokażemy - a następuje to w chwili prawdziwej próby. Kiedy wszystko, co w sobie kryjemy, zostaje obnażone i nie możemy już dłużej usprawiedliwiać porażki naszymi słabościami."

"Poza tym przeszłość przeminęła, a jeśli będziesz o niej myślał zbyt często, to albo zgubisz się w żalu nad tym, co ci się nie udało, albo też ugrzęźniesz w chwaleniu samego siebie za to, co ci się udało."

3 komentarze:

  1. Od kiedy przeczytałam trzy części Eragona, a czwartej już nie umiałam przetrawić, widząc powieści o smokach, odwracam głowę i udaje, że ich wcale, a wcale nie zobaczyłam. Mam uraz do twórczości Paoliniego za to, jak topornie napisał tą całą sagę. Kurde, te imiona i nazwy, i te durne formułki w drugiej części doprowadzały mnie do szału.
    Tak wiec nawet jeśli w Twojej ocenie książka miałaby 10/10, nie wzięłabym jej do ręki. O nie!
    Pozdrawiam
    Tutti
    http://onlyexperiences.blogspot.com
    PS Dobra recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, po przeczytaniu twojej recenzji chyba też nie przeczytam. Chociaż właściwie to pierwszy raz słyszę o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heheh, gdy przeczytałam końcówkę tej książki to padłam. :D Takiej "rzeczy", a propos bohaterów ani trochę się nie spodziewałam. :D Co do samej książki też mi się niebyt podobały te nawiązania do wszystkiego. Niby pomysł oryginalny (żeby nawiązywać), ale mimo wszystko... Chociaż zastanawiam się, co jest dalej, bo jak zapewne wiesz, jest jeszcze parę części. :)
    Wybralas fajne cytaty. :D
    Aha, i masz u mnie ogromnego plusa za napisanie: "panów Tolkiena i Lewisa". :DDD
    P.S. Zapraszam do mnie na opowiadanko. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Books are a window on the world , Blogger