Tytuł: Love, Rosie (aczkolwiek naprawdę książka ma inny tytuł)
Tytuł oryginału: Where Rainbows End
Autorka: Cecelia Ahern
Czy przyjaźń to miłość, a miłość to przyjaźń?
Ktoś spyta, dlaczego zmienili książce tytuł; jeszcze na dodatek z angielskiego na angielski. Proste: niedawno (chyba w wakacje) była ekranizacja tejże książki o innym tytule (właśnie "Love, Rosie"). Czytając opinie czytelników "Na końcu tęczy" (prawdziwy polski tytuł, chociaż też nie jest zgodny z angielskim) - film luźno trzyma się historii zawartej w książce, nawet bardzo luźno. W każdym razie jak to się stało, że przeczytałam książkę romantyczną/miłosną? Nie przepadam za tym gatunek, jednak postanowiłam dla niektórych książek zrobić wyjątek. Trzeba próbować czegoś nowego, nie można się trzymać tylko fantasy. "Gwiazd Naszych Wina" nie spodobały mi się, ponieważ za wiele było w niej... Schematów, przewidywalności oraz idealizmu (Augustus był zbudowany ze wszystkich najlepszych cech) . Jeśli zaś chodzi o "Love, Rosie"...
Pierwsze, co czytelnika zadziwia to budowa utworu, a mianowicie tutaj nie ma prostego ciągu fabuły. Mam na myśli to, że treść jest listami, liścikami, e-mailami oraz rozmowami na czacie. Zaskakujące, prawda? Mnie przynajmniej to zaskoczyło, nie spotkałam się jeszcze z taką budową.
Na początku myślałam, że autorka przesadziła pisząc pięćset stronową fabułę. Ile można pisać o wątku miłosnym? No, a jednak p. Ahern miała pomysł, nie to, że wciskała na siłę, co popadnie, aby tylko napisać grubą lekturę. Czas akcji to jakieś... trzydzieści - czterdzieści lat. Niby to dużo, jednak przez to, że forma treści jest tak różnorodna nie miałam odczucia, że aż tyle lat mija. Zresztą autorka "Na końcu tęczy" nie rozwleka każdego roku nie wiadomo na ile stron. Jeśli nic w życiu głównej bohaterki się nie działo przez ten czas to się go omija .
Jeśli chodzi o głównych bohaterów: Rosie i Alexa. Ta dwójka to przyjaciele, bardzo bliscy przyjaciele, którzy nie widzą życia bez siebie. Niestety los na ich drodze stawia wielką kontynentalną przeszkodę, czyli przeprowadzkę Alexa. Chłopak musi się przeprowadzić z rodziną z Dublina do Bostonu (Ameryka Północna). To wielki cios dla tej dwójki, ale od czego jest Internet? Dzięki niemu nie trzeba tracić bliskich ludzi na zawsze.
Wydarzenia poznajemy głównie ze strony Rosie Dunne, która ma niełatwe życie. Zwłaszcza po balu absolwentów... A on zapoczątkowuje dorosłą lawinę życia.
Temat oklepany dwójka przyjaciół, która musi się rozstać, ich więzi, a jednak coś mnie zaciekawiło w tej książce. Coś innych zaciekawia, skoro jest czytana. Prosty język? A może przedstawienie trudnego życia w interesujący, przystępny sposób? Forma wypowiedzi?
Wniosek, jaki nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu książki - warto wierzyć w swoje marzenia! Trzeba iść na przód, choćby nie wiadomo, co się działo, znajdą się ludzie, którzy ci pomogą. Warto wnieść, choć troszkę optymizmu do swojego życia. Niektóre (może większość) rzeczy dzieje się po coś.
Ocena: 6/10
Cytaty:
"O byłych dziewczynach łatwo się zapomina, a przyjaciele zostają z człowiekiem na zawsze."
"Ludzkie życie jest zbudowane z czasu. Nasze dni, nasza zapłata mierzone są w godzinach, nasza wiedza wyznaczana jest przez lata. Chwytamy w ciągu dnia kilka minut na przerwę na kawę, a potem czym prędzej biegniemy do biurek, spoglądamy na zegarek, żyjemy od jednej wizyty do drugiej. Mimo to nasz czas kiedyś się kończy i w głębi duszy zastanawiamy się, czy przeżyliśmy dobrze te wszystkie sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata i dekady."
"(...) powinnyśmy brać przykład z dzieci i nie bać się życia, iść na całość w przypadku wytyczonych sobie celów."
"To zabawne - jako dzieci wierzymy, że możemy zostać, kim chcemy, znaleźć się tam, gdzie zapragniemy, bez ograniczeń. Oczekujemy czegoś niezwykłego, wierzymy w magię. Potem dorastamy i mijają lata niewinności. W nasze życie wkrada się rzeczywistość i nagle zdajemy sobie sprawę, że nie możemy zostać tym, kim chcemy, i musimy się zadowolić czymś pośledniejszym. Dlaczego ludzie przestają w siebie wierzyć? Dlaczego pozwalają, aby ich życiem rządziły fakty, liczby - wszystko, tylko nie marzenia?"
"(...) dom to nie jest lokum, tylko uczucie."
"Wiek to tylko liczba, a nie stan umysłu czy powód do szczególnego zachowania."
Książki nie czytałam, ale mam ja w planach (tak samo jak wiele innych pozycji).
OdpowiedzUsuńWidziałam kawałek filmu (tym samym łamiąc zasadę "najpierw książka, potem ekranizacja"), który mi się całkiem spodobał :)
"(...) dom to nie jest lokum, tylko uczucie." <-- jaki śliczny cytat :)
Pozdrawiam
Tutti
Nie wiem, dlaczego nie przeczytałam, skoro wszyscy się tą książką tak zachwycają. W końcu będę musiała to zrobić :)
OdpowiedzUsuńFajny szablon, naprawdę!
http://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nie czytałam książki, aczkolwiek zamierzam, bo wszyscy piszą o tej książce bardzo pozytywnie.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/