Autor: John Ronald Reuel (J.R.R.) Tolkien
Czy coś jeszcze może zaskoczyć w świecie technologii i komputera?
Parę razy przymierzałam się do trylogii p. Tolkiena, niestety bezskutecznie. Na początku przerażała mnie grubość każdego tomu, a później... Tak jakoś było, że dwa razy wypożyczałam "Drużynę Pierścienia" (jeden z egzemplarzy miał trochę inny tytuł, ale było to to samo), ale za każdym razem czas mi się kończył i musiałam oddać książki. Zresztą tak również jest z inną książką - z "Atlasem chmur". W każdym razie w końcu postanowiłam mieć na własność całą trylogię i w końcu się z nią zmierzyć...
Podziwiam pana Tolkiena za całą fabułę, bardzo szczegółową zresztą fabułę. Jednym jest wymyślenie jakiegoś świata, a drugim skonstruować ze wszystkimi szczegółami: od otoczenia, przez język, kulturę, legendy, po prostu wszystko, co powinien mieć świat, czy państwo. Oprócz tego autor tak wszystko przemyślał, że stworzono (lub stworzył, nie wiem) mapy ilustrujące Śródziemie. Cóż więcej mówić? Geniusz!
Trudno jest rozplanować treść na trzy szczegółowe tomy, panu Tolkienowi się to udało; choć autor wzmiankuje, że WP jest jedną książką rozdzieloną na trzy ze względów wydawniczych. Może to i lepiej... Aczkolwiek wydawnictwa powinny przez wzgląd na czytelnika, nie zmniejszać czcionki, ponieważ wg. mnie utrudnia to trochę czytanie. Lepiej by było, gdyby czcionka pozostała taka, jak w innych książkach, no, ale wtedy zamiast tomów, byłyby tomiszcza. Tyle drzew byłoby...
Pierwszą część "Władcy Pierścieni" uznaję za metaforę, nie całą książkę, ale niektóre wydarzenia, przedmioty, postaci - tak. Pierścień jest czystym niespotykanym złem. Najczarniejszym z najczarniejszych. Przy nim nawet nie ma szansy myśleć o wykorzystaniu go do dobrych celów. Nie ma takiej opcji. Hobbici (głównie Frodo i reszta jego przyjaciół) to zwykli ludzie, którzy na oko nic nie znaczą. A Mroczni Jeźdźcy... Nie wiem, czy mogę aż tak głęboko to spróbować zinterpretować, ale kojarzą mi się z ludźmi ślepo zapatrzonymi w konkretną osobę, którzy są zrobić dla niej wszystko, nawet pozbywają się siebie. Jednakże... na wstępie p. Tolkien pisze, że to nie jest żadna metafora. Chodziło mu o to, że Wojna o Pierścień, nie jest II wojną światową, a nie... Lepiej zamknąć już ten temat.
Patrząc na współczesny świat zastanawia mnie pewna kwestia... A mianowicie w Śródziemiu mieszkają przeróżne stworzenia: hobbici, krasnoludzi, elfowie, ludzie, orki. Występuje tam również tajemniczy, wymyślony język... Zabawne, że jeszcze nikt się nie przyczepił do tej trylogii. Tak nienawidzą religijni ludzie "Harry'ego Pottera", a WP? Przecież tam jest więcej fantastyki! Nie piszę tak, aby nagle znienawidzić fabułę Wojny o Pierścień, jednak to pokazuje, jaki świat jest absurdalny. Tylko... właśnie - p. Tolkien jest twórcą gatunku fantasy, który ma sens. Bo wszystko w "Drużynie Pierścienia" miało sens. Cały czas stoję przy tym, że bohaterowie i zdarzenia odzwierciedlają życie ludzkie. Wiele nauk płynie z tej lektury. To nie jest mdły young adult w którym wampiry są, żeby przyciągnąć czytelników.
Ocena: 10/10
Cytaty:
"Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci."
"Ziarenko odwagi żyje utajone w sercu najbardziej nawet spasionego i nieśmiałego hobbita i czeka na moment jakiegoś ostatecznego i rozpaczliwego niebezpieczeństwa, żeby zakiełkować."
"Białą tkaninę można ufarbować. Białą kartkę można zapisać. Białe światło można rozszczepić."
"Kto psuje jakąś rzecz, żeby lepiej poznać jej istotę, ten zbacza ze ścieżek mądrości."
"(...) prawda ukrywa się pod płaszczem kłamstwa (...)"
"Nie będę wam radziła mówiąc: zróbcie to albo zróbcie tamto. Bo nie czynem ani radą, ani wyborem dróg mogę wam być pomocna, lecz wiedzą o tym, co było, co jest, a w pewnej mierze również, co będzie."
Czy "Drużyna pierścieni" to nie jest przypadkiem nazwa pierwszego tomu nowego wydania? Pytam się, bo ja u siebie mam z WP jako pierwszy tom "Wyprawę"... Czy to jest to samo? :D
OdpowiedzUsuńDo WP próbowałam już się kilka razy zabrać, ale jakoś się nie udawało... Widocznie Tolkien na razie nie dla mnie :/
To jest to samo. :) Właśnie jedno z wydań, które wypożyczałam nosiło nazwę "Wyprawa". To kwestia wydawnictwa i tłumaczenia.
UsuńZaciekawiłaś mnie! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post! Jeśli Ci się spodoba będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz i zaobserwujesz mój blog. :)
alexandrak-blog.blogspot.com KLIK!
To jedna z moich świętości -mam WP w jednym wydaniu. Co do tego, że nikt się nie przyczepia do Tolkiena -był katolikiem, głęboko wierzącym i jego powieści można interpretować także pod tym kątem. Fajnie, że i Ty znasz już te niesamowitą opowieść!
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nigdy nie czytałam. Widziałam wielokrotnie filmy, które uwielbiam. Nie wiem, czy jest sens sięgać po książki w takim razie... Zobaczę, może kiedyś. To jednak klasyk :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Trylogię czytałam tak dawno temu, że czasem zastanawiam się, czy dana scena była w książkach, czy może jednak w filmach; już mi się one zlewają w jedną całość. ;) A moją ulubienicą jest od zawsze i na zawsze Éowina. :)
OdpowiedzUsuń