Tytuł oryginału: Rogue
Autorka: Julie Kagawa
Smoki w Las Vegas?
Tyle jest jest książek na świecie... Tyle pomysłów wykorzystanych... Jak napisać książkę, która się jakoś wybije wśród tych miliardów? Metoda, która zaczyna być coraz częściej wykorzystywana przez pisarzy - mieszanie tego, co znane: symboli, stworzeń, wierzeń ze światem współczesnym. Niektóre mieszanki są dobrze stworzone, jednakże... Są takie, które mnie odrzucają od razu.
Nie jestem konserwatywna, ani nic z tych rzeczy, ale jestem bardzo przywiązana do niektórych wyobrażeń stworzeń w tym smoków. Z czym kojarzy Wam się smok? Wielka bestia zionąca ogniem. Nie piszę, żeby od razu więziła księżniczkę w wysokiej wieży, ale żeby się zamieniała i żyła jak człowiek? Nie. Elfy, wróżki - jakoś wytrzymam te pomysły, żeby wyglądały jak normalny człowiek i po jakimś czasie okazuje się, że dziewczyna nie jestem do końca normalna Ale smoki, jako ludzie?! Może jestem trochę uprzedzona do takiego pomysłu, ale jeśli coś jest świetnie napisane to moje uprzedzenie mogą zniknąć. Niestety pani Julie Kagawa nie przekonała mnie.
Członkowie Zakonu Świętego Jerzego są współczesnymi rycerzami, którzy polują na smoki i je zabijają. Smoki nie są głupie, dlatego one również mają swoją organizację, czyli Talon, który też ma swoje zasady. Talon pilnuje, żeby smoki w swojej ludzkiej postaci nie wydały się ludziom, a Zakon... Po prostu je niszczy.
W pierwszej części serii - Talonie, główny bohater Garret łamie jedną z głównych zasad swojej organizacji, czyli daruje życie smokowi, a tak właściwie smoczycy Ember, która ucieka z Talonu po odkryciu pewnych jego tajemnic. Co mogło spowodować, że Garret nie zabił Ember, kiedy ta była w ludzkiej postaci? (sarkazm) W dodatku jeszcze ratuje ją przed kobietą, która chce ją zabić. Teraz właśnie musi ponieść konsekwencje swego czynu.
Książka jest napisana z punktu widzenia... czterech osób. A tak właściwie część historii, cztery historie, które łączą się w jedno. Tymi osobami są: Garret, Ember, Dante i Cobalt. Tylko jeden z nich jest człowiekiem, reszta to tak naprawdę smoki. Smoki uczłowieczone.
Najbardziej spodobała mi się postać Dantego - starszego brata Ember, który musi ją odnaleźć zanim będzie za późno. Kolokwialnie pisząc: dopóki nie będzie po niej. Nie ukrywam, że bohater najpierw zwrócił moją uwagę swoim imieniem. Dante, tak jak autor Boskiej Komedii Dante Alighieri, albo Dante Vale (postać z serialu animowanego). Dante jest z tych bohaterów, którzy po prostu mają coś w sobie i można szukać w głowie, dlaczego akurat on i nie znajdzie się konkretnej odpowiedzi. To tak jak z ludźmi, jednych od razu omijasz, a u drugich starasz się o sympatię. Po prostu miał coś w sobie.
Co mi się nie podobało (oprócz pomysłu rzecz jasna)? Powtarzalność słów. Język prosty, tak, że czasem niektóre słowa, które się powtarzały nie były naprawdę potrzebne lub można było zastąpić innymi, ale jednak... Były i to było bardzo uciążliwe. Tak samo nazwy... Nie przepadam za fabułami, które mogłyby zawierać jakieś nowe nazwy, które wymagały jakieś pomysłowości autora, a zamiast tego są zwykłe nazwy. Czasem dobrze wykorzystać symbole jako stanowiska, czy imiona, ale lepiej chyba wymyślić coś lepszego? Choćby skorzystać z innych języków, choćby łaciny, starogreckiego, czy innego staro- . Zawsze to inaczej brzmi.
Okładka jest ładna. Pasuje do smoczego tematu, bo fioletowy deseń przypomina skórę smoka. (Załóżmy, że występują smoki bez łusek.) Skórę, która... jest rozszarpana. Co mi się bardzo podoba, gdy się dotknie tych zadrapań czuć, jakby ich fakturę. W tytule, jeśli dobrze pamiętam znajduje się symbol Zakonu Świętego Jerzego. W pierwszej część był znak Talonu, interesujące rozwiązanie. Znak Zakonu znajduje się również na tylnej okładce.
Ocena: 5/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwo HarperCollins Polska
Ludzie jaki smoki już się kiedyś pojawili w takiej bajce/ kreskówce :) Jak dla mnie pomysł jest całkiem fajny... Może tą książkę kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tutti
Wybacz, że zacznę, rozwodząc się w zachwytach and szablonem, ale jest wyjątkowo nietuzinkowy i wywołujący uśmiech na twarzy. :)
OdpowiedzUsuńPo książkę raczej nie sięgnę, choć fabuła nawet mogłaby wydawać się ciekawa - za literaturą młodzieżową nie przepadam, a i wady zdecydowanie wtrącają swoje dwa grosze.
medycy nie gęsi, też książki czytają!
Ooo, Julie Kagawa! Czytałam ,,Żelaznego króla". Nie była to jakaś genialna książka, ale podobała mi się. No i to jedna z pierwszych powieści, którą pożyczyłam od mojej przyjaciółki- przez początki naszej przyjaźni bowiem namiętnie pożyczałyśmy sobie książki:D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o ,,Talonie", ponoć ma być nawet ekranizacja, ale nie sięgnęłam po tę pozycję. Jakoś mnie nie przyciągnęła. Chociaż, kurczę, pomysł brzmi ciekawie, tak jak i Dante oraz uczłowieczone smoki. Ja pod tym względem tradycjonalistką nie jestem, może to dlatego, że nie jestem zbytnio obyta z low fantasy i takimi klimatami:)
Pozdrawiam ciepło!
P.