Tytuł: Star Wars: Lordowie Sithów
Tytuł oryginalny: Star Wars: Lords of the Sith
Autor: Paul S. Kemp
Czy pod kultową sagą kryją się uniwersalne problemy?
Byłam swego czasu bardzo zainteresowana sławną sagą - Gwiezdne Wojny. Teraz też lubię tę serię, ale chyba nie kupiłabym książek poświęconym GW, tak jak stało się parę miesięcy temu z tą książką. Nie pytajcie dlaczego.
Akcja książki rozgrywa się osiem lat po wydarzeniach "Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów". Na jednej z planet powstaje Ruch Wolny Ryloth, którym kieruje Cham. Mężczyzna wraz zespołem ma jeden cel - wyzwolić Ryloth spod władzy Imperium, a żeby to zrobić musi zabić tych, którzy rządzą Imperium - Lordów Sithów.
Na plan główny najbardziej wybijają się cztery postacie: Chama, Isval, Belkorta i Mof.
Cham jest nieustraszonym przywódcą Ruchu. Można by napisać, że ideał lidera, ale czy przykład patrioty? Na początku książki mężczyzna wydawał mi się przykładem osoby, która dla swojej ojczyzny (tutaj planety) jest w stanie zrobić wszystko, jednak w miarę fabuły... Można było dostrzec w nim inną stronę. Zastanawiałam się, czy jego pogoń za wyzwoleniem nie staje się wręcz obsesją. Przywódca musi być twardy i nie może się ponieść emocjom, poniekąd musi wyzbyć się sumienia, żeby przeżyć. Ale jego późniejsze zachowanie w stosunku do innej postaci było momentami niewyobrażalne. Rozumiem, ta postać była wrogiem, ale ta... pogarda i zachowania, które jej towarzyszyły... Każdy musi sam się zastanowić, gdzie jest granica traktowania swoich wrogów i ludzi, którzy są wrogami, ale pomagają ci; i czy szef Wolnego Ryloth ją przekroczył.
Isval jest bardziej nieczuła od Chama, jednakże w odróżnieniu do niego u Isval jest to wytłumaczalne. Spodobało mi się to rozwiązanie, ponieważ ono jest inne. Odmienne od typowych rozwiązań w książkach. Tak brutalne, że (cóż) to cud, że kobieta potrafiła żyć nie dając się ponieść całkowicie przeszłości.
Belkort... To wątek szpiega, jednak nie wyjawię z której na którą stronę mężczyzna szpiegował. Jednakże całe to szpiegowanie ma spore konsekwencje, które są z nim do samego końca. To człowiek, który chciałby rządzić, nie dając sobie sprawy z tego, że nie do końca się do tego nadaje. Ale również znowu bohater, który dla swojego celu jest godzien zrobić wszystko. Szczerze mówiąc postać Belkorta jest interesującą postacią pod względem jego emocjonalności i psychiki, którą pod koniec "Lordów Sithów" pięknie widać.
Moff jedna z dziwniejszych postaci. Nie, dziwna to złe słowo. Bardziej zagadkowa. Moff rządzi w imieniu Imperium planetą Ryloth, aczkolwiek marnie to jej idzie. Jest leniwa, uzależniona i (chyba) bez celu w życiu. Szkoda, że ta bohaterka nie została bardziej rozbudowana, ponieważ wtedy może nabrałaby sensu - ona i jej zachowania.
Spotkałam się z określeniem tejże książki, jako tej "najmroczniejszej". Nie czytałam pozostałych książek z kanonu Star Wars, więc nie mam porównania do innych. Jednak, jeżeli chodzi o "Lordów Sithów", jako porównanie do innych książek, które przeczytałam w życiu to... Mało jest w tej książce mroku, upiorności. Aczkolwiek są elementy, które nie są za ciekawe, mroczne jak np. zabójstwa, odpadające kończyny, stwory robakopodobne (które śmiało mogłyby być w horrorach); to jednak... Coś jest w tej fabule, że ona cała nie daje odczuć strachu czytelnikowi. Nie piszę, że powinna. To nie jest horror, ani thirller.
Tematyka podjęta w "Lordach Sithów", krwawe elementy i problematyka wskazują jednoznacznie, że po tę książkę młodsze dzieci nie powinny sięgać. Po prostu one nie zrozumieją do końca zachowania np. Isval i innych ważnych rzeczy.
Właśnie tematyka oraz problematyka... A nawet kreacje postaci. Niby wszystko dzieje się w dalekiej przyszłości, w kosmosie, jednak... Problemy z jakimi zmagają się bohaterzy, ich zachowania - to wszystko nie jest, takie odległe. Wszystko to pokazuje, że ludzkość może się rozwijać, ale nigdy nie pozbędzie się zła z serc ludzkich. Do końca będzie się ono przewijać i niektórych rzeczy po prostu się nie da zniszczyć upływem czasu. Ludzkość tysiąc lat temu była podobna do współczesnej i będzie podobna.
A zły człowiek nie jest zły do szpiku kości.
Ale książka nie posiada samych plusów. Głównym minusem jest to, że chociaż już na początku jest akcja, to... Przez jedną trzecią fabuły wszystko się dłuży i nuży. Trudno to wytłumaczyć. Niby akcja jest, ale wkrada się senność. Niektóre momenty są tak opisane, że trzeba było się bardzo skupić, żeby wszystko zrozumieć. Nie wiem z czego to wynikało, ale trudno czytało się, takie sceny. Jednakże nie wszyscy będą odczuwać tą trudność przy czytaniu... Można to porównać do filmów "Star Wars" - leci akcja, ale w którymś momencie niektórzy się gubią o co chodzi.
Do okładki nie mam żadnych zarzutów. To oryginalna okładka. Pokazuje ona już o kogo będzie chodzić w całej akcji Chama, ale.. W fabule mało chodzi o Vadera i Palaptine'a. I to jest, takie złudzenie dla fanów serii, bo to żadną tajemnicą nie jest, że Lord Vader ma chyba największe grono fanów, a nawet jeśli nie to jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci filmu. Ciemna strona mocy po prostu jest ukazana z innej strony, bardziej realnej.
Ocena: 5,5/10
Cytaty:
"Nawet sprytni ludzie popełniają błędy (...)'
"Realnego świata nie da się pogodzić z zasadami."
"Przeszłość to upiór, który nas prześladuje."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz