wtorek, 17 stycznia 2017

Aura podziwu i mroku

Tytuł: "Jądro ciemności"
Tytuł oryginału: Heart of darkness
Autor: Joseph Conrad
W mrok duszy. 

Czytając książkę uważałam ją za tą jedną z tych beznadziejnych lektur, która praktycznie nic nie wnosi do życia człowieka. Strony się dłużyły, a kartki wcale się nie przewracały. Praktycznie przez 3/4 stron nic interesującego. Nawet po przeczytaniu nie zmieniłam zbytnio zdania. Może tylko tę część w której mówiłam, że lektura nic nie wnosi do życia czytelnika. Bo wnosi - wiele pytań. Musiałam po prostu wszystko sobie ułożyć. Ponieważ to trudne dzieło.

"Jądro ciemności" jest opowieścią Marlowa o podróży w głąb Afryki. O podróży, która była jego marzeniem od zawsze. Tam spotyka się z brutalną prawdą i obcą kulturą. Prawdą o życiu mieszkańców Afryki pod pieczą Europejczyków.

Jak się można spodziewać traktowanie czarnoskórych przez białych nie należy do najlepszych. Wręcz okrutnych: kary, poniżanie, bicie. Każdy chyba coś słyszał na ten temat. Mamy świadomość, że skolonizowanie Afryki nie było różowe. Ale to do pewnego momentu jeszcze można znieść (nie chodzi mi tu, że to było dopuszczalne). Gorzej zaczyna się, kiedy poznajemy inną postać, która będzie mieć znaczący wpływ na Marlowa. Ta postać... Nie ma po prostu sumienia. Wie co chce osiągnąć i nie obchodzi go cała reszta. Jego tok myślenia to: biali mogą wszystko, nawet zabijać. Człowieczeństwo tej postaci skończyło się nie z zabójstwem, a czynem, który... jest lub był spotykany wśród dzikich plemion.

I tutaj właśnie kryje się następny główny problem. Gdzie jest ta granica? Czy człowiek potrafi być tylko zły i nie posiadać żadnego dobra w sobie? A może to otoczenie miało taki, a nie inny wpływ na psychikę bohaterów? Czy nie mówiąc i nie zwracając uwagi na zło sami się do niego przyczyniamy? Czy to w ogóle nasza wina?

Bohater, który praktycznie pojawia się dopiero pod koniec "Jądra ciemności" jest zagadkowy. Praktycznie jego scena to epizod, ale nie możemy przejść koło niego obojętnie, tak jak Marlow czy pewien Rosjanin. Postać posiada w sobie taką aurę władzy i podziwu, że ta dwójka bohaterów jest dla niego zrobić wszystko. Można go porównać do historycznych dyktatorów. Miał taki dar przekonywania i mowy, że każdy był wstanie wszystko wybaczyć. Okrucieństwo, które nie mieściło się w głowie. Z drugiej strony, jednak jest przedstawiona jego lepsza i kochająca strona. Jednakże autor nie pozwala nam się głębiej jej przyjrzeć. Dostrzegamy ją przez pryzmat osoby zakochanej. Możemy tworzyć pytania i domysły, czy to była prawda, a może tylko kłamstwa, które byly wypowiadane z ust osoby zaślepionej.

O Marlowe nie można za wiele powiedzieć. Zwykły marynarz, któremu udało się spełnić marzenie. A może i koszmar? Nie rozumie świata afrykańskiego, nie jest nawet przygotowany na to, co spotka. Dżungla przedstawia mu obrazy zamierzchłych czasów, a religia i zachowanie Murzynów - starożytne, albo i prehistoryczne ludy. Nie traktuje on się ludzi o innym kolorze skóry. Ale też im jakoś nie współczuje. Przytakuje na to wszystko, co się wokół niego dzieje. Zagadką jest, dlaczego na to wszystko pozwala osobie, która powinna być przykładem dla innych. Milczy. Nic nie komentuje. Nawet, gdy nadarza się... Właśnie. Czy w końcu główny bohater się przełamuje?

Język utworu nie należy do trudnych, a jednak posiada w sobie taką ospałość i ciężkość, że jedna strona dłuży się z minuty na minutę, co zniechęca do czytania.

O okładce napiszę niewiele. Według mnie jest ona zwyczajnie brzydka i zniechęcająca. Co prawda tematyczna - dżungla. I co dalej?

Ocena: 5/10

3 komentarze:

  1. E tam, nadal chcę przeczytać tą książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam nie tak dawno jako lekturę szkolną właśnie i myślałam, że umrę z nudów. Ja sobie zdaję sprawę, że lektury muszą najwidoczniej być natchnione i "ambitne", ale cholera, Jądro mnie pokonało i dorównało Staremu człowiekowi i morzu. A uwierz, że Stary człowiek był moim największym lekturowym horrorem. Ponad stu stronicowy opis tego, jak nie powinno się łowić ryb... -,- A tu z kolei dostałam milion opisów drzew, kwiatków, słoneczka, rzeki, etc, a w to wplecioną pieruńsko nudną opowieść. Masz racje, książka może i skłania do jakichś refleksji i po jej lekturze pojawia się kilka głębszych rozkmin, ale litości! Można uczniów skłonić do przemyśleń w bardziej humanitarny sposób :')
    Serdecznie pozdrawiam!
    Q.

    www.doinnego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz słyszę o tej książce, a to co o niej piszesz jest przerażające. Nienawidzę, gdy ktoś cierpi, nienawidzę okrucieństwa. Wiem, że takie są realia świata i nic nie jest kolorowe więc poruszanie takich tematów jest potrzebne.
    Może nawet i przeczytałabym te książkę, ale nie lubię jak strony wieją nudą. :D
    Pozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do mnie

    starwarspoland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Books are a window on the world , Blogger