Tytuł: Ulysses Moore. Podróż do Mrocznych Portów
Tytuł oryginalny: Ulysses Moore. Viaggio nei Porti Oscuri
Autor: Pierdomenico Baccalario
Miał być koniec z serią, ale jednak postanowiłem wrócić i przeczytać wszystkie tomy do końca. Stwierdzam, że to może być trudne zadanie, ponieważ tzw. trzecia część serii Ulysses Moore ma kompletnie inną atmosferę, a raczej poprawnie byłoby napisać, że nie posiada tej tajemniczej atmosfery z poprzednich części. Chciałoby się nawet napisać, że trzecia część jest pisana na siłę, a jeśli nawet i nie to autor miota się pomiędzy głównymi odbiorcami tych książek. Coraz bardziej widać, że Baccalario jednocześnie chciałby pisać do młodzieży 12-15 lat, ale i też dla starszego odbiorcy - prawdopodobnie dla czytelników, którzy zaczęli z nim przygodę, więc teraz mają powyżej 20 lat. Widać to po bardziej skomplikowanych wątkach, które zahaczają o trudniejsze tematy i problemy. W sumie po postaciach również: antagonista ma coś mrocznego w sobie, osobiście przypomina mi młodego Toma Riddle'a z serii Harry Potter; a protagoniści...
Na początku swojej przygody z UM miałem wrażenie, że momentami bohaterowie zachowują się, jakby byli starsi niż te 12 lat, ale jednak nie było znowu, tak dużo takich sytuacji. Widać było, że to są dzieci. Miały cechy z którymi młodsza młodzież mogła się utożsamić. Teraz jednak jest problem w drugą stronę, albo i nawet nie... To skomplikowane w sumie. Pojawiają się zdarzenie w których są po prostu głupi, albo łagodniej ujmując - głupiutcy, a za kilka stron rozwiązują jakieś zagadki logiczne. Ogólnie mam problem z tym, że autor stosuje zabieg ogłupienia danej postaci, żeby pokazać, że inna jest mądra i inteligentna. Nie tędy droga.
Rozumiem, że większość głównych bohaterów trzeciej części ma trudne życie i swoje problemy, ale jakoś nie czuję tego, że są znacznie młodsi ode mnie. Moim zdaniem postaci mogłyby być trochę starsze lub Baccalario mógł pozostać przy tych z poprzednich części.
Wracając konkretnie do czternastego tomu Ulysses Moore, poznajemy nowe Miejsca z Wyobraźni i nowe zasady rządzące tym światem. Czy to dobre zasady? Pominę, ponieważ według mnie zostały dodane nagle i są naciągane, żeby fabuła miała sens. Konkretnie tej części, bo nie jestem pewny co do poprzednich.
Miejsca z Wyobraźni zostały napadnięte i są kontrolowane przez Kompanię Indii z Wyobraźni, praktycznie wszystko upadło oprócz Kilmore Cove. Zniknął Ulysses Moore, a oprócz niego profesor Galippi i Rick Banner. Bohaterowie z poprzedniego tomu: Connor, Murray, Shane i Mina chcą pomóc walczyć Buntownikom o swoje domy, a tym samym też chcą znaleźć swoich zaginionych przyjaciół. W tym tomie ruszają na pomoc dwóm z nich, czy im się uda? I dlaczego Wrota Czasu przestały działać?
Napiszę szczerze, sam pomysł zaatakowania Portów z Wyobraźni na ten moment jest dla mnie niezrozumiały. To znaczy rozumiem, że ktoś, taki mógł się znaleźć, ale aktualnie nie ma za bardzo wyjaśnionych motywów antagonistów oraz ich historii. Po prostu są. Trudno jest mi to zrozumieć pod tym też względem, że główny antagonista jest dzieckiem. Niebezpiecznym i groźnym, ale dzieckiem. Jakim cudem dorośli ludzie podporządkowali się dziecku? Rozumiem, że mogli się go bać, ale jednak na razie Baccalario, tak obrazuje nam Huxley'a, że nie wierzę zwyczajnie, że mógłby on zrobić komuś krzywdę własnymi rękami. Nie ma skrupułów i współczucia, ale... Nie no. Chociaż nie zmienia to faktu, że jest interesującą postacią.
Oprócz tego, że pisarz zmienił trochę zasady świata serii to rozwinął chyba też bardziej wątek magii. Powiedzmy sobie szczerze: magia w jako takiej formie istniała w tym świecie, ale nie wyglądała ona typowo jak w innych książkach fantasy. W czternastym tomie mamy momenty, które zwyczajnie mi nie pasowały do całości. Do tego, że zwyczajność mieszała się z wyobraźnią. Nie było żadnych wybrańców, ani nietypowych form komunikacji. Okej, był dziennik, ale to bardziej realne, niż to co pojawia się tu.
Cytat:
"Jak to zwykle bywa z Miejscami z Wyobraźni. Istnieją tylko dzięki pragnieniu tego, kto o nich pomyślał, a pragnienie, tak jak je stworzyło, tak samo może je zmienić i unicestwić... Miejsca z Wyobraźni przesuwają się, rosną i maleją, a jedyne co po nich pozostaje, w miarę jak ewoluuje pragnienie, to łączące je szlaki... zapach, wiatr, światło, ciepło, kurz, ruch... Drogi prowadzące z jednego Miejsca z Wyobraźni do drugiego składają się z tych właśnie rzeczy..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz