Tytuł: "Tease"
Tytuł oryginalny: "Tease"
Autorka: Amanda Maciel
Drugie "Trzynaście powodów"?
"Trzynaście powodów" nie za bardzo mi się spodobało. Według mnie miało dużo minusów, głównie takie, że fabuła została przedstawiona tylko z punktu widzenia Hannah Baker, która popełniła samobójstwo i co za tym idzie jej postać była wybielona. To znaczy: ona dobra, reszta zła. Dopiero serial próbuje to jakoś naprawić, ale to serial. Książka nie skupia się na drugiej stronie Hannah i na jej "dręczycielach".
"Tease" - już na wstępie to piszę - dotyczy podobnej tematyki, co wyżej wymieniona książka. Tylko z innej strony.
Emma Putman popełniała samobójstwo. Winę za to ponosi kilka osób z jej szkoły, w tym Sara - to jest pewne. Przynajmniej, tak jest na pierwszy rzut oka. Tak uważają rodzice zmarłej dziewczyny, dlatego pragną wymierzyć karę dręczycielom córki, wnoszą oskarżenia.
Tyle można powiedzieć ogólnie o fabule.
Narracja jest napisana w pierwszej osobie liczby pojedynczej - narratorką jest Sara i to właśnie z jej perspektywy poznajemy wydarzenia przeszłe oraz teraźniejsze. Rozdziały są prowadzone na zmianę: raz poznajemy życie Sary kilka miesięcy przed samobójstwem Emmy (aż do niego); następny: jej życie w trakcie wnoszonych oskarżeń.
Sara to zwykła licealistka, która ma w pewnym sensie problemy, takie jak większość nastolatków w jej wieku: chłopak, przyjaciółka, rodzina i... do tego dochodzi nowa koleżanka ze szkoły, która nie posiada zbyt dobrych opinii. Emma posiada po prostu okropne opinie na swój temat. Nikt nie chciałaby mieć takich. Nie tylko w szkole. Jednak... Jak się okazuje Emma poniekąd zasłużyła na przypiętą łapkę - jej zachowanie samo mówiło przez się. Nie piszę, że wyzywanie kogokolwiek jest służne. Chodzi mi tylko, że to nie wzięło się znikąd, nikt sobie tego nie wymyślił.
W liceum, jak to w liceum - ludzie nie przechodzą obok osób "godnych uwagi" (z kogo można się pośmiać, wyzwać). Praktycznie każdy wyśmiewa się z Emmy, jednak... po wszystkim głównie dostaje się Sarze. Cóż... Tylko, czy dziewczyna nie miała powodów, żeby się tak zachowywać?
Jakkolwiek to zabrzmi: podobała mi się postać Sary. Zwyczajna dziewczyna, która za bardzo popędziła na fali hejtu na Emmę. Myślę, że nie tyle nie podejrzewała tego, jaki koniec to może mieć, a tego, że... Cała reszta szkoły ją zwyczajnie wystawi. Jak jest "fajnie" jesteśmy drużyną, jak jest źle to działaj sam. To nie tak, że autorka wybiela Sarę. Nie, czytamy o wszystkim, co dziewczyna była zdolna zrobić Em. Czytamy też o powodach. Głównie jednym, dlaczego to wszystko się, tak potoczyło. Powód może absurdalny dla dorosłych (może), ale w pełni zrozumiały patrząc na wiek bohaterki.
Po śmierci Emmy, również da się ją zrozumieć. Zresztą to pewnych wniosków trzeba dojść po czasie. To nie bajka, gdzie nagle oskarżony przyznaje skruchę, bo tak mu coś każe. Okej, kogoś może denerwować to, że dziewczyna przez dłuższy czas przyjmuje stanowisko "ja jej nie zabiłam"/ Ale... Czy to takie, naprawdę proste?
Emma... Na myśl mi tylko przychodzi stwierdzenie, że to typowa "ofiara liceum". To znaczy jej zachowanie jest naprawdę okrutne, a kiedy staje przed nim twarzą w twarz w postaci dosadnych określeń tego, co robi to ona nie rozumie o co wszystkim chodzi. Jak ktoś śmie ją, tak traktować. Reszta jest zła, ale ona nie. I nie ważne, że zapracowała sama na to wszystko. Ona jest biedna. Niektóre jej zachowania były wręcz, przepraszam, ale żałosne. Niestety nie mogę przytoczyć przykładu, ponieważ to dotyczy spoileru.
Jej rodzice... Tak bardzo przypominali mi matkę Hannah Baker... Rozumiem, że córka była dla nich całym światem. Śmierć dziecka to coś okropnego. Ale Boże, ona święta nie była. Nikt nie jest, a zachowywali się, jakby problemem była tylko szkoła. Nie ich córka, nie oni sami - wyłącznie szkoła.
Jeśli zaś chodzi o rodzinę Sary... Bardzo krótko: świetna mama, super bracia. Taką mamę chyba jednak każdy by chciał, kiedy się jest oskarżonym. Chociaż to trudny czas to jest przy córce, stara się ją spierać. W przeciwieństwie do innej osoby...
Dzięki braciom Sary autorka mogła ukazać, że to co się dzieje z Sarą dotyczy nie tylko jej. Dotyczy wszystkich, nawet tych, którzy w żadnym stopniu nie mają z tym nic wspólnego. Oni też są poszkodowani.
Na tle bohaterów wybija się jeszcze trójka bohaterów: Dylan, chłopak Sary, jej przyjaciółka Brielle oraz Crimeachel.
Jeśli chodzi o Dylana to on był, tak wkurzający... W pewnym momencie grubo przesadził, ale on nie widział w tym problemu...
Brielle to postać ważna dla całości fabuły, ważna dla zrozumienia postępowania Sary. Brielle to typ dziewczyny, która jest silna, która potrafi wyciągnąć kogoś z dolnego schodka szkolnej piramidy. Sara czuła się przy niej kimś. Jej przyjaciółka to typ za którym się idzie z klapkami na oczach. To ktoś.
Crimeachel... Przypadkiem mogłam źle napisać jego nazwisko. To idealny książkowy chłopak. Niby zwykły uczeń, ten którego się nie zauważa, gdyby nie styl ubierania się... Trudno o nim coś więcej napisać ze względu na to, że tylko książka oddaje właściwie tego bohatera nie spłycając go.
Koniec książki mnie trochę rozczarował. Jasne, spodziewałam się ogólnego zakończenia - jego otoczki, ale... Nie podejrzewałam, że postać Sary potoczy się jak się potoczy. To znaczy... Nie do końca zgadza mi się koniec z tym z czym przez ok, trzysta stron mamy do czynienia. Zdaję sobie sprawę z jej zmiany, ale nie rozumiem do końca ujęcia końcowej zmiany. Ono jest trochę na siłę, jakby autorka wiedziała, że nie można całkowicie skreślać Emmy, że trzeba pokazać, że każdy ma jakieś problemy, nie każdy jest silny. Tylko, że... Ja nie dostrzegłam tych problemów Emmy. Coś tam było napomniane, ale to jedno-dwa zdania i tyle.
Na książce zostawiono oryginalny tytuł. Dobrze, kiedy wydawnictwa zostawiają anglojęzyczny tytuł, kiedy np. polski odpowiednik nie jest w stanie, tak samo określić treści książki, jednak... Minus jest, taki, że nie każdy musi umieć angielski i umieć wypowiadać obce słowa.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz