Od dawna ciągnęło mnie do tej książki, najpierw przez tematykę, potem film, a na końcu odniesienia w popkulturze. I... Muszę przyznać, że to spory błąd sięgać po tę lekturę wiedząc, co nie co o postaci Doriana i oczekując niewiadomo jakiej treści, znaczy się treści, która będzie jakoś kontrowersyjna, bogata w opisy, jak główny bohater żyje... No nie. Nie warto mieć jakichkolwiek założeń przed sięgnięciem po tę książkę. Nie warto, bo część z tego na pewno się nie sprawdzi i można uważać, że książka jest zwyczajnie słaba, co według mnie nie jest prawdą. Po prostu w popkulturze postać Doriana Gray'a zbyt jest... poniekąd przekoloryzowana. Nie da się zaprzeczyć temu jak żył bohater, ale... fabuła trochę stawia go w innym świetle.
Trzeba zaznaczyć, że Dorian Gray to bodajże dwudziestojednoletni blondyn (podkreślam, bo przez film z Benem Banersem zaskoczył mnie fakt, że Dorian jest blondynem) i wiek tu ma spore znaczenie. Można napisać, że młody mężczyzna dopiero zaczyna odkrywać życie, a tym samym jest dość podatny na słowa lorda Henry'ego Wottona. Wyróżnia Gray'a przede wszystkim uroda, nie jest osobą, która wywołuje skandale... Do czasu. Ale to nie dzieje się, tak nagle zaraz po wypowiedzeniu życzenia, że chciałby pozostać młody i piękny na zawsze, żeby nie było po nim widać zachowania. Chodzi o to, że podkreśla się wielokrotnie, że złe czyny odznaczają się na wyglądzie wraz ze starością. W końcu, jak ktoś, tak piękny mógłby dopuścić się złych czynów? W każdym razie to trwa, aż w końcu główny bohater zaczyna podejmować różne wybory, które odznaczać się będą na jego portrecie.
Zaciekawiło mnie, że właśnie samych wyborów i zachowania po przemianie, aż tak dużo nie ma. Są napomknięcia w dialogach, czy rozmyśleniach, ale rozbudowane są tylko wydarzenia, które rzeczywiście kształtują Doriana i skłaniają do przemyśleń oraz podejmowania kroków. Powiedziałabym, że więcej tu spotkań towarzyskich.
Dorian Gray to osoba, która jest zagubiona, którą ludzie traktują dość płytko, głównie przez pryzmat urody. Powiedziałabym, że nie ma kogoś, kto poprowadziłby go właściwie przez życie, a przynajmniej nie ma wokół siebie prawdziwych ludzi, którzy doceniliby w nim coś więcej. Jego zagubienie można odczytać w rozważaniach, a pod koniec czynach, które podejmuje, jakby nie wiedział już, co ma robić.
Tak, ma mentora w lordzie Wottonie, ale czy to właściwy wzorzec dla tak młodego człowieka? Mężczyzna, który żyje jakimiś fantazjami i poglądami, które powoli zaczynają być staroświeckie i nie na miejscu. To taka... hm, osoba, która tęskni za tym, co było, boi się przemijających lat i tęskni za młodością. Kształtuje Doriana na takiego, jaki sam chciałby być.
Jest też osoba trzecia - malarz Bazyli Hallward, który jest odmienny od lorda, boi się o Doriana, spodziewa się, co się może stać, gdy Gray zacznie żyć, jakby jutra nie było. Jest też zarazem artystą i to bardzo widać w sposobie, jaki został napisany, to jak mówi o swoich dziełach, o tym najważniejszym, czyli portrecie Doriana Gray'a i nim samym... Moja interpretacja jego wątku i Doriana jest trochę inna, wg. mnie to po prostu fascynacja artysty.
Duży plus dla mnie ma fabuła, dzięki różnym uniwersalnym przemyśleniom na różne tematy, przede wszystkim o naturę człowieka, ale jest tego znacznie więcej i żałuję, że nie przeczytałam tej książki znacznie szybciej, albo że nie omawiałam tego w szkole. Dobrze czasem przeczytać książkę, która nie ma cudownych zwrotów akcji, a fabuła nie gna hej do przodu. Gdzie autor skupia się bardziej na psychice bohaterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz