Tytuł oryginalny: The Upside of Unrequited
Autorka: Becky Albertalli
Rok temu po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Becky Albertalli - był to "Simon oraz inni homo sapiens". "Simon" bardzo mi się spodobał, oczywiście miał jakieś minusy, ale większość książek je ma. Dużym plusem tej książki było to, że bohaterowie byli bardzo realni. Po przeczytaniu drugiej książki autorstwa p. Albertalli mam wrażenie, że to jest właśnie u niej charakterystyczne - pisanie prawdziwie o nastolatkach. Przeciętnych nastolatkach, którzy nie wyróżniają się zbyt wśród rówieśników. Widać, że autorka zna się na nich, widać autentyczność w tym, co pisze.
Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że to książka o miłości.
Molly to siedemnastolatka, która przeżyła ponad dwadzieścia zauroczeń. Każde zauroczenie pozostało cichym zauroczeniem, ponieważ dziewczyna nie odważyła się żadnemu chłopakowi wyjawić swoich uczuć. Jej siostra bliźniaczka - Cassie, postanawia to zmienić. Planuje ją "zeswatać" z jednym z nowo poznanych chłopaków.
Jednak w podobnym czasie pojawia się koło Molly inny chłopak. Reid jest tym chłopakiem, który lubi fantastykę i na którego dziewczyny nie bardzo zwracają uwagę...
To nie żadna nowość, że to historii miłosnych podchodzę z dystansem. Bardzo często jest schemat za schematem, a styl pisarski nie porywa. Można się wszystkiego spodziewać od pierwszych stron i zamiast fajnej historii jest irytująca. Bo ile razy nie wkurzało Was, że główni bohaterowie, którzy są kreowani na zwyczajnych wcale tacy nie są? Ja często się czułam jak z innego świata czytając takie historie. Zwłaszcza, że teraz najczęściej bohaterowie są w moim wieku lub młodsi.
W tej książce jest inaczej. Od pierwszej strony polubiłam główną bohaterkę. Rozumiałam jej problemy i wątpliwości, ponieważ część z nich sama miałam lub mam. To nie były jakieś rzeczy z kosmosu. Uważam, że tematyka jest dość uniwersalna.
Zwłaszcza w czasach, gdzie królują piękne sylwetki modelek. Prawie każdy chce, tak wyglądać. Bo jeśli inaczej wyglądasz, jesteś trochę grubszy to od razu jesteś skazany na różne komentarze i spojrzenia. Nawet od rodziny - co też porusza autorka. Nie ważne, że jesteś ładny, taki jaki jesteś. Do czego nawiązuję? Molly jest właśnie, taką dziewczyną, która nie wpasowuje się w "kanony piękna".
Tak samo jak Reid w "kanony chłopaka", bo on jest fanem Tolkiena, bo wygląda, tak a nie inaczej i ubiera to co lubi, a niekoniecznie podoba się innym.
A jeśli chodzi o tego drugiego chłopaka... Na początku był w miarę, dało się go polubić, ale po jednym zdarzeniu, a właściwie tekście kompletnie stracił wszystkie punkty i miałam tylko nadzieję, że Molly z nim nie będzie. Może był miły, ale... Lepszy jest chłopak, który cię akceptuje, taką jaką jesteś, bez żadnych dodatków.
Tych troje bohaterów to tylko początek całej grupy postaci, która pojawia się w książce. I jak w przypadku "Simona" w "Odwrotności nieodwzajemnienia" też każdy jest, tak nakreślony, że wiemy kim ta postać jest i jaki ma charakter. Można ich polubić lub nie. To nie ta książka, gdzie są jacyś tam bohaterowie (nawet drugoplanowi), ale nic o nich za bardzo nie wiemy.
I to nie ta książka, gdzie nastolatki "nie mają rodziców". Ogólnie rodziny. W książce Becky Albertalli tego nie ma. Główna bohaterka ma rodzinę, która ma znaczenie w jej życiu. Nie mówi się o osobach z rodziny Molly jak o cieniach. To plus. Dzięki temu bohaterka jest jeszcze bardziej realna.
Jeśli o rodzinie mowa to drugim głównym motywem, problemem w tej książce jest dorastanie i więź, jaką się ma z rodzeństwem. Zwłaszcza, gdy się ma bliźniaka. Nawet nie wiem, czy to nie jest, tak naprawdę główna oś fabuły. To ważny problem, który dotyka nastolatków, ale niewiele się o tym mówi. Jesteśmy dziećmi i nagle... Każdy wybiera własną ścieżkę.
Podoba mi się też, że autorka porusza też czasem zagadnienia feministyczne. Wprowadzając je bardzo subtelnie, nie krzykliwie. Może nie tak jak niektórzy by chcieli, ale jednak.
No i motyw, który pojawił się też w "Simon oraz inni homo sapiens" - motyw lgbt+. Tylko tutaj on... Ma bardzo małe znaczenie. Po prostu jest. To tylko element bohaterów i wcale nie główny. Zresztą myślę, że to powinno być coś oczywistego - jeśli bohater ma skośne oczy to nie pisze się tego w recenzji, chyba, że to ważne. Może to złe określenie "oczywiste", ale mam na myśli to, że to nie powinno mieć wielkiego znaczenia.
Chociaż z tym wątkiem łączy się mała nierealność w kontekście Ameryki. Nie oszukujmy się, w Ameryce nie ma tolerancji w 100%, a w książce autorka pisze o pewnym wydarzeniu związanym z osobami lgnt+ i wszyscy się cieszą, akceptują. Okej, super. Ale to niezbyt realne, żeby nikt nie miał niczemu przeciwko. Chociaż może po prostu p. Albertalli nie chciała tworzyć następnego problemu, nie chciała pisać o homofobicznych ludziach, albo po prostu wolała zająć się innymi problemami bohaterów. Aczkolwiek mamy Molly mają przykrą sytuację związaną z tym wydarzeniem i to jest o wiele gorsze niż przeciętni ludzie z ulicy, którzy sypią wyzwiskami...
"Odwrotność nieodwzajemnienia" to ciepła książka, taka rodzinna, że tak napiszę. Wolę takie książki, niż czytać o nastolatkach, które podbijają świat w liceum.
Ocena: 8/10
Dziękuję za egzemplarz książki wydawnictwu Papierowy Księżyc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz