poniedziałek, 10 września 2018

Pożegnanie z Moorem?

Tytuł: Ulysses Moore. Statek czasu
Tytuł oryginalny: Ulysses Moore. La nave del tempo

Autor: Pierdomenico Baccalario

To już trzynasty tom serii "Ulysses Moore". Dużo się tego nazbierało... A jest jeszcze więcej tomów, ale niestety nie przetłumaczonych na język polskich (chyba jest tylko jeszcze jeden lub dwa; nie jestem pewna). Szkoda, bo jednak wolałabym do końca przeczytać to, co p. Baccalario napisał w świecie Wrót Czasu. Nawet, jeśli...

Tak, przejdę już od razu do rzeczy. Ta część bardzo różni się od pozostałych tomów. Nawet znacznie. I to nie tylko moje odczucie. To już nie jest ten sam świat i okej trochę czasu minęło między wydarzeniami w 12. tomie, a tym, autor zarysowuje nam powoli, co się zmieniło, ale... Hm, nie ma tej atmosfery magii - nie magii oraz ciekawości. Napisałabym, że również przygody, ale przygoda jakaś tam jest, jednak... Do tego potrzebny Wam opis książki, a więc...

Murray wraz ze swoją paczką przyjaciół odkrywa tajemniczy statek. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby statek nie wyglądał jak z epoki wikingów. W dodatku jest, tak zniszczony, jakby wziął udział w jakieś bitwie morskiej. Nastolatkowie jak to nastolatki nie przechodzą obojętnie obok znaleziska, a na nim... Znajdują następne dziwne przedmioty, które... Nie trzeba tego ukrywać: które opisują miasteczko, które jest bardzo znane czytelnikom serii...

Zacznijmy od czegoś prostego. Ja nie jestem specjalistą z zakresu geografii świata i średnio mogę rozpoznać państwo po nielicznych wzmiankach, co się w nim znajduje (chodzi o formy terenu), zwłaszcza, jeśli tak wygląda większość państw europejskich. Myślę, że nawet geograf nie wiedziałby, gdzie akcja tej książki się dzieje. To źle. "Statek czasu" to wprowadzenie do następnej, trzeciej części serii, dlatego świat mógłby być ciut bardziej rozwinięty. Np. o wzmiankę miasta w którym mieszkają bohaterowie. Wiadomo tylko, że nad morzem. Niewiele to mówi. Jest wspomniana laguna, więc skojarzyło mi się to z Włochami, ale to podobno nie są Włochy. Okej, może autor uznał, że to nie jest potrzebne czytelnikowi do szczęścia, a ja się czepiam. Może. Ale w pierwszym i siódmym tomie było to jakoś lepiej napisane i wprowadzone.

Właśnie, siódmy tom... Przepraszam, ale będę go porównywać do tej książki. Tam też akcja nie od razu działa się w Kilmore Cove, ale... Hm, nie wiem nadal te fragmenty miały w sobie to coś. Może przez przedmiot, który nie był byle jaki. Ale nie odbiegało to, tak bardzo. Tu... Okej, ten wyżej wymieniony statek jest ważny dla całej historii UM, ale... Mnie osobiście on nie porwał. Może dlatego, że jest dużo książek dla dzieci, gdzie jest grupa przyjaciół, która odkrywa coś sekretnego. To taki typowy motyw. Jasne, w pozostałych tomach też zdarzały się powtarzalne motywy, ale nie, aż tak widoczny sposób.

W przeciwieństwie do pozostałych książek w "Statku czasu" jest, aż pięciu bohaterów, którzy są powiedzmy na jednym poziomie ważności. Znaczy się, wybija się trochę Murray, ale nie jakoś szczególnie.
Ci bohaterowie... Rozumiem, że autor chciał stworzyć innych bohaterów od całej reszty. Przynajmniej dwóch. Jeszcze mogę zrozumieć postać Shane'a, ale Connor... Trochę to wygląda, tak, jakby autor znalazł sobie różne problemy dzieci (ważne, rodzinne) i na ich bazie stworzył postaci. Nie wystarczy dwóch-trzech bohaterów (a niech mają problemy, będą bardziej realni), trzeba dać pięciu. Ja nic do nich nie mam, ale... No... Przypadkiem się znaleźli i zaprzyjaźnili. Przypadek. Zwłaszcza, że z tego, co pamiętam to Shane i Connor są dorośli (nie wiadomo, ile pozostali mają lat). Nie piszę, że osiemnastolatek nie może się kumplować z trzynastolatkiem, ale... Kiedy przeczyta się wiele książek to te przypadki robią się nużące. Zwłaszcza, że szczególnie autor nie opisał momentu ich spotkania. To chyba są dwa zdania.

Ale to wszystko już dałoby się nawet ominąć, po prostu dalej czytać, gdyby nie... "Przypiski tłumacza dziennika". Wolę, kiedy czytelnik sam coś zauważa w fabule np. nawiązania do innych utworów, a tu... Zawsze, gdy pojawi się nawiązanie jest przypis do jakiej książki to jest nawiązanie. Na początku to było fajne, ale potem... W pewnym sensie nic nie dają te przypisy oprócz tego, że można sobie przeczytać książki o których jest mowa. Wiem, że to seria dla dzieci, ale wątpię, czy dziecka to zainteresuje, a jeśli nawet... Autor nie powinien też zapominać o czytelnikach, którzy są z nim od pierwszego tomu i którzy już mają te osiemnaście-dziewiętnaście lat.

Pan Baccalario próbował poruszyć w tym tomie temat ekologii i śmieci. Jeśli chodzi o ekologię to ukazał to trochę w nietypowy sposób, ale ciekawy. Jeżeli zaś chodzi o śmieci i ich wysypiska... Pomysł był bardzo dobry. Nawet dobrze wpisywał się w świat UM, ale... Zakończenie wątku już słabe. Poza tym, że nakreślił nam autor problem i może podsunął rozważania na ten temat to słabo.
Wolę już wątek dbania o środowisko we "Władcy Pierścieni" J.R.R. Tolkiena.

Jedno, co naprawdę się udało autorowi wg. mnie to nakreślenie czarnego charakteru. Interesująca postać, choć są o niej tylko wzmianki, dość nietypowy złoczyńca... Ciekawa jestem, jak go dalej p. Baccalario poprowadzi, czy przypadkiem go nie przerysuje, bo to łatwo zrobić.
Wydarzenia w Kilmore Cove też były ciekawym rozegraniem. Inna akcja, bardziej rozbudowany świat, nowe miejsca do zwiedzenia, ale... Najpierw potrzebny to tego jest wstęp, trzeba to bardziej rozbudować, niestety... Znowu to samo. Kilka zdań. Kilka zdań o bardzo ważnej sytuacji! Nie było nas (czytelników) w miasteczku długi czas!  Zresztą... Zdaję mi się, że trochę niezgodności wykryłam z tym, co było pokazane we wcześniejszych tomach, ale mogę się mylić.

Zakończenie jest dziwne, ale zarazem zrozumiałe, chociaż... Te kilka ostatnich stron to znów, aż się prosi o słowo: przypadek. Co za przypadek, że akurat to się dzieje.

Do okładki nie mam zarzutów, chociaż nie podoba mi się, tak bardzo jak tomy 7-12. Fajnie, że gdy się ją rozłoży to wygląda, jakbyśmy mieli przed sobą gazetę.
Minusem w niej jest brak numeracji. Nie ma żadnej. Nie przy każdych seriach jest, ale tu powinna być. Numeracja trzymała w całości poszczególne części serii (1-6;7-12).

Nie wiem, wątpię, że nie spodobała mi się ta część tylko dlatego, że to seria skierowana do dzieci. Inne też były, a jakoś tak bardzo mi to nie przeszkadzało w odbiorze tych książek...

Ocena: 4,5/10

1 komentarz:

  1. Tasiemce czy w formie serialowej, czy książkowej nie wychodzą :) czasem im mniej tym lepiej. Niestety niezbyt mam ochotę na tę serię - a kiedyś całkiem mnie ciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Books are a window on the world , Blogger